Dlaczego nie da się nadgonić frontendu
Światek JavaScriptu, frontendu to jedno wielkie FOMO. Nie uważasz przez chwilę, to się okazuje, że już są kolejne frameworki do nauczenia, biblioteki do obczajenia, wzorce do zrozumienia. Zeszłoroczne dobre praktyki okazują się już przestarzałe i teraz już należy robić inaczej. Można mieć na to wyjebane i robić swoje. I jest to podejście spokojnego programisty, który gdzieś tam klepie po firmach i ma fokus na dostarczanie tasków na produkcję, a nie na naukę frameworków dla frameworków. I to jest dobre podejście. Do czasu zmiany pracy. Bo wtedy się okazuje, że musisz się praktycznie od nowa uczyć masy rzeczy, frontend już jest inny, nie chcą cię już na rozmowach, bo nie znasz jakiejś tam nowej opcji w libce, która weszła akurat wtedy, jak byłeś zajęty pracą. Więc co robić? Można się uczyć na bieżąco nowości. Skąd jednak wiedzieć, czego się uczyć? Cóż, najświeższa wiedza jest na Twitterze (no dobra, czasem świeższa wiedza jest na Githubie, Discordach itp. no ale na Twitterze ta
Dodałbym, że Scrum to głównie statystyki (wiadomo co inni robią, jak się oceniamy i to co jest ważne z perspektywy sprintu). Dawniej w pracy na miejscu odbierałem scrum jako coś totalnie zbędnego. Dopiero teraz w pracy zdalnej widzę, że ta metodyka ma sens, pozwala dużo łatwiej nawiązać dobre relacje z pracodawcą.
OdpowiedzUsuńPoza tym scrum to raczej oznaka projektów, gdzie więcej jest klepania niż wymyślania nowych rzeczy. Inaczej to ciężko zadania przeliczałoby się na punkty :)
PS, masz fajny blog! Szczególnie wpisy na temat JS
tu jest fajna krytyka Scrumu: https://www.aaron-gray.com/a-criticism-of-scrum/
OdpowiedzUsuńPS. dzięki :)