Absurdy Rekrutacji 2023

Oto absurdy rekrutacyjne, których doświadczyłem w tym roku:

  • 7h robienia zadania domowego (trzeba było prostą apkę w Node.js zrobić), potem feedback, który nawet nie był słowny, ale punktowy. Firma oceniała kandydatów wg punktów. U mnie zabrakło im obsługi błędów (ale nie napisali, że to ważne), więc miałem mniej punktów, więc wypad XD Śmieszne to jest, bo pokazuje ogólne myślenie podczas oceniania, czyli "nie zrobiłeś czegoś? Pewnie tego nie umiesz. Mamy kandydatów, którzy to napisali, oni umieją".

  • Zadanie domowe z tworzenia gier w Pixi.js. Nawet to ciekawe na początku było, bo potrzebowałem googlać, jak się robi pewne rzeczy z Pixi.js. Więc sam skorzystałem na tym. Jednak nie kontynuowałem tego zadania, ponieważ po 2 godzinach owszem, ruszyłem temat i może po 4h by mi się udało zrobić "jakoś" to zadanie. Jednak w wymogach było napisane, że wymogiem jest duża jakość kodu i sensowne podzielenie tego wszystkiego na klasy. Myślę, że jakbym chciał to dobrze zaprojektować, to może z 8h bym potrzebował. Nie chciało mi się tego robić.

  • Rekrutacje, gdzie znowu czegoś nie powiedziałem, źle się zaprezentowałem itp. Np. była rozmowa 100% po angielsku i co prawda przećwiczyłem na sucho, co mam mówić o sobie, swoim doświadczeniu, ale widocznie złych sformułowań użyłem, bo po rozmowie z HR dostałem zwrotkę, że szukają kogoś z większym doświadczeniem w prowadzeniu projektów i w pracowaniu bezpośrednio z klientem.

    Cóż, wszystko jest względne, następnym razem po prostu przećwiczę wersję opowiadania o sobie, gdzie będę podkreślał również takie moje doświadczenia z pracy z klientem czy prowadzeniem projektów. Chociaż to też zależy od rodzaju firmy. Jak kiedyś podkreślałem doświadczenia pracy z firmami produktowymi, to software house mnie odrzucił, że "za mało doświadczenia w SH". Ale jak podkreślałem doświadczenia software houseowe, to wychodziło, że mam za mało doświadczenia z pracą przy rozwijaniu konkretnego produktu 🤷‍♂️ Jaki z tego wniosek? Dostosować przekaz do odbiorcy, mówić to, co chcą usłyszeć.

  • Ponieważ mam wpisane freelance w CV (gdzie w rzeczywistości to różnie bywało, jakaś praca na etat też była, ale na tyle krótka, że nie chciałem już tego w CV wpisywać), to gościu do mnie pisze w wiadomości coś mniej więcej takiego "czy pan pracował tylko na freelance, czy również na etacie (bez względu na to czy UoP czy B2B)?" -- no fajnie, że się przyznał, że nie widzi różnicy między B2B, a etatem 🤡 (wiem, że to niestety częsta praktyka, ale nie powinno tak być. B2B to powinna być niezależność, a nie bycie na smyczy etatu).

    A potem dodał jeszcze zdanie "a jeśli tak, to kiedy ostatnio?", czym mnie zirytował. Co za różnica? Czy jak powiem, że 2 lata temu, to będzie dla niego zbyt dawno? Pytanie na odstrzał kandydata, a nie żeby się czegokolwiek o nim dowiedzieć.

    Więc poczekałem kilka dni, bo byłem zbyt zirytowany, żeby odpisać od razu. Potem odpisałem na spokojnie i zacząłem empatycznie, że "rozumiem, że doświadczenie w pracy na etacie jest dla Pana ważna, ze względu zapewne na potrzebę komunikacji i pracy w zespole?" i 3 akapity, w których wytłumaczyłem, że owszem, wiem, jak się pracuje na etacie, wiem, co to sprinty, Jira, Scrum i praca w zespole.

    A on do mnie "a czy w takim razie będzie pan skłonny pracować 1 dzień w biurze?

    Kurtyna 🎭🍿🤦‍♂️ A więc po to to było - ja się produkuję o tym, że umiem w Jirę i Scrum, a to pytanie o etat to po prostu było łowienie ludzi na pracę hybrydową! ⚙️ To było przed świętami, ale nie odpisałem mu jeszcze, bo w sumie nie wiem, czy byłbym na to gotowy. To ciężka decyzja, proszę pana.

  • Była też firma, która w zasadzie przyznała, że jestem overqualified i że bym się u nich nudził, bo charakter pracy z klientem i założenia tego projektu są mało rozwojowe. Z jednej strony cieszyć się, że tak wysoko mnie oceniają, z drugiej strony to zabrzmiało trochę tak, jakby uważali, że nie umiem robić rutynowych rzeczy za kasę. No ale może lepiej, że mnie nie wzięli, skoro szukali wyrobnika bardziej i zdawali sobie z tego sprawę, to faktycznie mógłbym się nie odnaleźć (a przynajmniej nie byłbym tak sprawnym wyrobnikiem jak ktoś, kto nie marudzi i tylko klepie). Swoją drogą ostatnio Kyle Simpson coś podobnego pisał, żalił się na swoim Linkedinie, że chciałby robić jakiś większy impact, a firmy tego nie rozumieją i szukają klepaczy. Czyli jestem na tym poziomie, co Kyle Simpson już i mam podobne problemy.
  • Firma, która w zasadzie bardzo dobry feedback mi dała, wylistowała wszystkie obszary, gdzie miałem braki. I dzięki temu feedbackowi mogłem się tego nauczyć i już teraz to umiem. Ale gdzie tu absurd? Cóż, może nie absurd, ale to pokazuje, jak ciężki jest dzisiaj rynek, bo to były w miarę łatwe rzeczy, których szybko się nauczyłem. Kiedyś firmy inwestowały w pracownika i akceptowały to, że najpierw będzie musiał się wdrożyć przez 1-3 tygodnie w używane technologie, teraz wymaga się już wiedzy o totalnie wszystkim na starcie. No ale tak się zastanawiam, może zrobię follow up do tej firmy i jeszcze razem tam zaaplikuję, skoro już się nauczyłem tego, czego nie wiedziałem (a minęło już trochę czasu).

No i to tyle, chyba że mi się coś jeszcze przypomni. Rekrutacje to codzienne źródło absurdów, niczym Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Chociaż zdalnie wszystko, to przynajmniej nikt z gaśnicą nie lata.

Komentarze

  1. No takie są te rekrutacje, trzeba pisać CV pod konkretne firmy i mówić pod wymagania firm, ja raz byłem lepszy od rekrutera i zacząłem mu tłumaczyć dlaczego się myli co do Reacta (twierdził, że to framework, a ja że biblioteka) także byłem odrzucony, ale w trakcie rozmowy sam też stwierdziłem, że nie chce z takimi zamkniętymi osobami pracować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to jest względne. React nazywa się biblioteką, a Vue ma w dokumentacji, że to jest framework, chociaż też można by nazwać Vue po prostu biblioteką. Myślę, że większe znaczenie to ma, jak porównujemy coś z czymś innym (w przypadku Reacta w ostatnich latach pojawiły się faktycznie frameworki jak Next.js, więc w tym przypadku robi już się ciekawie - czy używać czystego Reacta jako biblioteki, czy używać go w Next.js czy innym frameworku).

      Chociaż jak dla mnie to są dość względne pojęcia, a słowo framework nie wiem, czy jest zdefiniowane w dość jednoznaczny sposób (widziałem jedną definicję, że chodzi o odwrócenie sterowania, ale jeśli tak, to i React łapie się na framework)

      Usuń
    2. OP, Framework to narzędzie, które Ci narzuca pewien sposób myślenia i pisania, jak np. Next jeśli chodzi o routing, albo Angular jeśli chodzi o cokolwiek ( z tego co pamiętam ), podobnie jak Nest. Bibilioteka to zestaw funkcjonalności, który możesz sobie używać częściowo jak Ci się podoba, np. taki lodash, po prostu jest większa swoboda, tak to zawsze rozumiałem.

      Usuń
    3. I sami twórcy tak definiują na stronie: React is the library for web and native user interfaces.

      Usuń
  2. No ale to i tak jest względne. React narzuca ci sposób myślenia i pisania, bo każe wszystko wrzucać w komponenty czy np. mówi, żeby nie mutować bezpośrednio stanu czy propsów... Porównaj to do np. jQuery, które faktycznie pozwala pracować na DOM i nie narzuca ci abstrakcji. Albo nawet idąc w abstrakcję wirtualnego DOMu masz np. Snabbdom, czyli właśnie biblioteka do samego wirtualnego DOMu (i jego apdejtu). I to jest poziom abstrakcji niżej niż React (chociaż do większości projektów nie trzeba tak niskiej abstrakcji, raczej się dąży do tego, żeby ta abstrakcja była dość duża - dlatego mamy a to Reacta, a to frameworki Next.js, które idą jeszcze wyżej w abstrakcji)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zasadnicza różnica pomiędzy frameworkiem a biblioteką polega na wykorzystaniu zasady Inversion of Control w przypadku frameworka. To framework kontroluje przepływ programu i wywołuje kod zaprogramowany przez programistę. W przypadku biblioteki to programista decyduje kiedy i jak wywołać kod biblioteczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie wg tej definicji Reacta można uznać za framework.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie da się nadgonić frontendu

Przygody juniora (1)