Rekrutacje, dupogodziny i kryzys korporacji


Czym jest doświadczenie?


Mit: doświadczenie to przesiedziane dupogodziny w biurze.

Wystarczy pójść do jakiejkolwiek pracy i klepać przez 5-10 lat jakieś templatki, wklejać kod z netu, i ma się tego ekspa. Jest się później "seniorem" w nagrodę za wytrwałość.

Nigdzie indziej niż podczas pracy na etacie nie można zdobyć "doświadczenia".

Freelancing się nie liczy, bo nie jest to prawdziwa stała praca w biurze.

Doświadczenie w open source jest niepoważne, bo nikt za nie nie płaci.

Własne projekty są niepoważne, bo człowiek je robi sam dla siebie.

Rzeczywistość: "lata doświadczenia"(dupogodziny) a bycie doświadczonym to dwie odmienne rzeczy.

Doświadczony programista to taki, który zetknął się z różnymi problemami, nauczył się je skutecznie rozwiązywać (a jeśli nie nauczył się ich rozwiązywać, to przynajmniej nauczył się, które rozwiązania problemów są słabe i potrafi wyciągać wnioski z wcześniejszych błędów), pracował w różnych technologiach, przy różnych projektach. Zna wzorce projektowe, dobre i złe praktyki; potrafi stosować również te drugie, jeśli w danej sytuacji "zła" praktyka będzie najlepszym wyjściem (fajnie o tym Wujek Bob pisał).

Taki programista może czerpać swoje doświadczenie z wielu różnych źródeł, czy to będzie praca na etacie, freelancing, open source, czy jakieś tam swoje własne projekty

Jak można zauważyć, praca na etacie jest jedną z możliwości, i to bardzo popularną, na zdobycie doświadczenia. Problem w tym, że nie jedyną i problem w tym, że nie istnieje żadna liniowa zależność między długością stażu pracy a tym, czy ktoś jest dobry.

Dlaczego jednak mit o dupogodzinach w pracy jako wyznaczniku doświadczenia jest tak popularny?

Doświadczenie w pracy na etacie najłatwiej udokumentować...

Pracowałeś  w firmie X przez okres czasu Y, wpisujesz to w CV i już.

Wszyscy wiedzą, że jesteś gość. Możesz nawet coś zmyślić. Piszesz, że pracowałeś w Google i już.

...podczas gdy doświadczenie innego rodzaju już ciężko. 

Możesz podać link do Githuba w CV - ale wątpliwe, że komuś będzie się chciało go studiować.

Możesz zrobić portfolio - ale nie wszystko da się tam wrzucić, a jedynie to co ma wyraźną formę wizualną.

Dochodzi jeszcze to, że wiele projektów jest tajnych, bo firmy mają obsesję tajności.

Może masz konto na Twitterze czy StackOverflow na których wypowiadasz się inteligentnie i wykazujesz tak dużą wiedzę, że aż lajki lecą. Ale tego też raczej nikomu się nie będzie chciało tego sprawdzać.

A praca na etacie to wiadomo jak wygląda. Każdy to zna. Każdy może się do tego odnieść. Więc dlatego wydaje się ludziom bardziej wiarygodna, nawet jeśli jest w większości opierdalaniem się i piciem darmowej kawki z ekspresu xD

No dobra. Kto więc wierzy w takie bzdety, że doświadczenie w programowaniu polega na  przesiedzianych gdzieś dupolatach?

Prosta odpowiedź. Osoby klasy biznes. Janusze Rekrutacji.  

  • To może być pani z HRu, która przegląda twoje CV i próbuje ustalić co robiłeś przez ostatnie lat z dokładnością co do miesiąca. Potem zlicza dupomiesiące, zamienia na dupolata. Po czym dokonuje operacji porównania.
    dupolataKandydata >= wymaganeDupolata
     Jeśli wynik jest pozytywny, to "spełniasz wymagania klienta" i twoje CV idzie dalej. Jak nie to dobranoc, bo pewnie i tak nic nie wiesz o programowaniu XD
  • To mogą być decydenci z korpo, którzy zielonego pojęcia o tym nie mają, ale tak sobie zadecydowali gdzieś na górze, że dupolata to główne kryterium.
  • to może być też Janusz Biznesu szukający nowego programisty do swojego Janusz Softu, i nie posiadając wiedzy technicznej o programowaniu wyznacza sobie prostą, aczkolwiek naiwną heurystykę - znajdzie kogoś, kto zadeklaruje mu największą liczbę lat doświadczenia oraz będzie miał przy tym najmniejsze wymagania finansowe.
  • To może być wreszcie smutny programista z korporacji, który przeprowadza z tobą rozmowę rekrutacyjną. On przesiedział na dupie w korpo całą młodość więc ocenia cię przez swój własny pryzmat. Próbuje znaleźć kogoś podobnego do siebie. Inne osoby darzą pogardą. Lubisz inny system operacyjny? Jesteś nikim. Używasz innego systemu wersji? Jesteś nikim. I tak dalej.
Takie osoby albo nie chcą (pierwsze dwa przypadki) albo nie umieją (ostatnie dwa) znaleźć programisty najbardziej kompetentnego na dane stanowisko.

Jest to trochę przykre, bo ten stan rzeczy powoduje, że do firm często trafiają osoby bez większych kompetencji (które widać mają dużo dupogodzin albo sprytnie nakłamały o swoim doświadczeniu), natomiast można będąc dobrym technicznie nie dostać dopuszczonym nawet na rozmowę z powodu bariery HR (trochę przypomina to dziurawy filter spamowy, który przepuszcza reklamy Viagry, a normalne wiadomości oznacza jako spam albo każe wpisywać kod Captcha).

Co można więc zrobić, jeśli człowiek spotyka osoby, które nie mają pojęcia o rekrutacji?

Zwyczajną rzecz pod słońcem:

Olać takich ludzi.

Trzymać się z daleka od agencji HR, międzynarodowych korpo, Janusz Softów czy różnych innych firm krzaków.

Zacząć aplikować do startupów czy mniejszych software house'ów.  Ponieważ ta cała iluzja lat doświadczenia, o której tu piszę, zdaje się dotykać bardziej januszowy korpo-motłoch niż firmy w klimatach startupu. W tych ostatnich raczej będą badać twoje faktyczne skille niż wypytywać o dupogodziny.

Nie musi to być oczywiście jakaś absolutna prawda (mogą zdarzyć się jakieś wyjątki), ale jest pewna taka ogólna tendencja.

Co można zrobić jeśli sami przeprowadzamy rekrutację a nie umiemy tego robić? 

To samo co osoba z maturą, która nie słyszała o tym kim był Mickiewicz. Zapaść się pod ziemię. 

A potem zacząć się edukować się, starać się poddać w wątpliwość swoje stare i nieadekwatne systemy postępowania. I zacząć myśleć "co mogę zrobić jako rekruter, żeby moja rekrutacja komukolwiek pomagała?". "Jak mam przestać sabotować własną firmę oraz działać na szkodę klienta?". I zbierać feedback, czytać artykuły, myśleć, dyskutować z innymi. Niestety nie mam żadnego złotego rozwiązania. Chociaż dobrze o rekrutacji programistów pisze Eric Elliot.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie da się nadgonić frontendu

Absurdy Rekrutacji 2023

Przygody juniora (1)